Miałam zamiar wybrać się do zaprzyjaźnionej krawcowej i poprosić ją, żeby mi uszyła pokrowce do koszyków..., ale odkąd mam maszynę, już nie muszę nigdzie biegać :) Ostro wzięłam się do roboty. Na początku przewertowałam wszystkie schowki w poszukiwaniu dobrej tkaniny. Okazało się, że moja piwnica kryje niejeden skarb. Znalazłam bawełnianą pościel, której już od dawna nie używam oraz koronkę, którą kupiłam kiedyś w pasmanterii. Parę cięć i zszyć... no i nowe pokrowce gotowe :) Tak szybko je uszyłam, że sama byłam zaskoczona. Jednak codzienna praktyka "przy Łuczniku" daje coraz lepsze efekty, przynajmniej jeśli chodzi o tempo szycia :)
Jakie cudne :) Przydałyby mi się takie :) Polowałam w różnych sklepach ale nigdzie nie widziałam nic ciekawego :(
OdpowiedzUsuńFantastyczne! Jestem z Ciebie dumna!!! I kokardki słodkie, dodały uroku.
OdpowiedzUsuń