Dzieciństwo kojarzy mi się właśnie z takim piątkowym obiadem:
racuchy, placki ziemniaczane, kopytka, czy domowe frytki.
W piątki zawsze obiad mi smakował..... :)
200 g maki pszennej tortowej
370 g mleka zsiadłego
2 jajka
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
2 łyżki cukru
Dodatkowo:
Cukier puder, dowolna konfitura
W misce wymieszać rózga mleko zsiadłe jajka i cukry. Dodać przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia., wymieszać. Na patelni rozgrzać olej i smażyć na średniej mocy palniku, placuszki. Jedna łyżka to jeden placuszek. Ciasto jest dość luźne ale nie dosypujemy mąki, delikatnie przewracamy na drugą stronę gdy już będzie z jednej strony rumieniony. Odsączyć na papierowym ręczniku.
Uzależniające, znikają bardzo szybko z talerza
Jadę na obiad ;-) jeszcze zdążę :-D
OdpowiedzUsuńzapraszam... wpadajcie wszyscy :)
UsuńAle mi narobiłaś apetytu:) Coś czuję, ze w weekend będziemy mieć pyszne śniadanko:)
OdpowiedzUsuńcudnego weekendu kochana:)
Uwielbiam takie placuchy<3
OdpowiedzUsuńmoja babcia robiła kiedyś podobne,pycha ! :)
OdpowiedzUsuńRobię takie, tylko dodaję jeszcze pokrojone w kostkę jabłuszko. Niebo w gębie
OdpowiedzUsuńto prawda są przepyszne w środku mięciutkie a na zewnątrz chrupiące. To jednej z lepszych placuszków.Oczywiście z jabłkiem też robiłam :)
Usuń