sobota, 29 listopada 2014

Nalewka imbirówka na piwie i miodzie - degustacja :)


W przypadku większości naszych smakołyków, swoje mniej lub bardziej subiektywne zachwyty możemy wyrażać tuż po przyrządzeniu. Niestety w przypadku nalewek, by móc się nimi uczciwie pochwalić, musimy odczekać nawet do kilku tygodni czy miesięcy. Cierpliwości bywa, że i nam brakuje, ale każdy nalewkowy smakosz coś traci, gdy tej cierpliwości nie ma choć odrobinę, bo pewnie nigdy się nie dowie, jak jego prawdziwie dojrzały trunek będzie smakował np.: po roku czy dwóch. Od nastawienia naszej nalewki imbirówki na piwie i miodzie minęło już ponad 9 miesięcy, czyli ciąża pełna donoszona :) więc zgodnie z obietnicą prezentujemy uzyskany efekt. Piękna bursztynowa barwa, wyczuwalny ostry aromat imbiru kłuje w nos. Słodko miodny smak, powiedziałabym, że to taki krupnik z charakterem, gdyż słodycz miodu złamana została ostrością imbiru i słodowym smakiem Miłosława Koźlaka, który jest autorskim pomysłem męża w tym przepisie. Można powiedzieć, że na zimę jesteśmy dobrze przygotowani :)

4 komentarze:

  1. Asiu nalewka wygląda wspaniale :) Będę musiała zrobić! Ja w nalewkach się nie specjalizuję, w tym roku nastawiłam swoją pierwszą, z czerwonej porzeczki i jeszcze jej nie próbowałam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny ma kolor... wygląda cudownie!
    uściski cieplutkie kochana
    p.s. ta naleweczka to akurat na te mrozy:):):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Imbirówka jest świetna, wręcz lecznicza, to jasne ;-) I tak sobie czytam i oglądam, i nagle widzę, że masz takie same kieliszki jak ja (u mnie na zdjęciu http://jagodzianka.com/2014/10/nalewka-jezynowa/). Ale się ucieszyłam! Pozdrawiam i życzę miłego dnia, tygodnia i całego życia :-)

    OdpowiedzUsuń